Nagłówek

Nagłówek

Ruszam ze sklepem

środa, 25 kwietnia 2012

Dziś zupełnie nie w temacie i przypomnienie o candy :-)

Dziś nie będzie o rysowaniu, malowaniu... Strasznie brakuje mi ostatnio czasu... Ale też dużo się działo... Moja Olina w piątek skończyła 8 lat! To niewiarygodne, jak ten czas szybko leci...

Dziś będzie o moich zwierzakach :-) Są dla mnie niesamowicie ważne, one po prostu uczestniczą na 100% w naszym życiu.
Przyznaję, że sprawy troszkę wymknęły się spod kontroli ;-) Nigdy nie planowałam mieć tylu zwierzaków! Najpierw był Michael - coliak. Oglądaliście kiedyś film pt. "Michael"? Travolta grał tam takiego rubasznego, anioła o wielkim sercu - stąd wzięło się imię naszego psa. I on taki jest: facet pełną psią gębą, uganiający się za psimi dziewczynami, erotoman-gawędziarz, ale o wielkim sercu ;-) Pies pasterski, który w naszej obronie "zagryzie" wielkiego rottwailera - przynajmniej tak mu się wydaje ;-) Ale opiekuje się nami tylko do ok. 22.00, bo potem idzie spać ;-)

Trzy lata temu kupiliśmy maltankę Maszę. Michael był oburzony tym faktem - mężu musiał wziąć urlop, żeby czuwać nad tą rodzącą się w bólach psią przyjaźnią. Dopiero po dwóch tygodniach zostały same w domu, przestaliśmy się bać, że Duży może zjeść Maszę. Od tej pory są w sobie zakochani :-)

Zapomniałabym o kocie, który jest z nami już prawie 10 lat. Kot uwielbia Dużego. Duży kota niekoniecznie. Akceptuje go, ale zdarzyło się też, że Michael bronił małą Olinę przed przechodzącym obok dziecka naszym osobistym kotem. Kot wszystko mu wybacza, ociera się o niego, mruczy... 
Kocurnięty długo nie mógł zaakceptować Maszy :-( Przez 2 miesiące mieszkał w pokoju Olgi, ustaliliśmy, że będzie to jego miejsce na świecie dopóki się nie oswoi. W końcu, co miał zrobić... Teraz jest mu obojętne, czy goni go Masza, Migotka czy inny odwiedzający nas białas ;-) Sypiają też razem :-)

Rok temu urodziły się małe Maszorki. 


To był niesamowity czas w naszym życiu... Wielka radość, ale i ciągła obawa, czy wszystko będzie dobrze. Czy Masza da radę, czy wszystkie maluszki przeżyją... Nieprzespane nocki i ciągłe sprzątanie :-) I uczenie maluchów załatwiania się w odpowiednim miejscu, kontaktu z człowiekiem, jedzenia stałych pokarmów...
Najbardziej zaskoczył nas Duży, który generalnie nie lubi obcych psów. Małe budziły się wszystkie na raz i jak już były "sprawne", biegły wszystkie do ukochanego "wujka". I zaczynała się "imprezka": wisiały mu na ogonie, na uszach, podgryzały łapy... Zniósł to z niesamowitym spokojem! Jestem z niego bardzo dumna!


No i jedno z maleństw musiało zostać :-) Nie miałam tego wcześniej w planach, ale tata powiedział mi któregoś razu, że psie mamy bardzo przeżywają rozstanie z dziećmi. Nie mogłam tego zrobić Maszy!
Długo przygotowywałam męża do tego, że zostanie z nami jedno, Olina też go "urabiała" ;-) 
W końcu prośbą, groźbą, płaczem... została z nami Panna Migotka! I wiecie... nigdy nie żałowaliśmy!
To zdjęcia z ostatniego miesiąca:

Są cudowne, kochane, niesamowicie rozbrykane :-)

A tu powrót do domu, w aucie Masza zasnęła na Michaelu, wtulona w jego plecki ...


I jeszcze nasz kot jak to kot... ;-) Zajęty swoimi sprawami...

Można by jeszcze godzinami o nich...

Przypominam o Candy, domek i obrazki czekają :-)
Pozdrawiam Was wraz z czworonożnymi moimi :-)






środa, 18 kwietnia 2012

CANDY :-)

Zapraszam na obiecane candy :-)
Przygotowałam dla Was nowy "domek", z surowego drewna  :-)


Oraz do wyboru jeden z trzech obrazków:

Domki mają rozmiar 20 x 15 cm. i ich skan można zobaczyć tu (skan). Pomyślałam, że to taki najbardziej "chłopięcy" obrazek.
Dziewczynka z kotkiem (skan tu) dla kociarzy ;-) oraz aniołek (skan tu) dla wielbicieli aniołków mają rozmiar 13 x 13 cm.
Każdemu podoba się inna tematyka, więc po prostu będzie można wybrać jeden z nich :-)
Obrazki są w sosnowych ramkach, można je będzie przemalować na pasujący kolor.

Zasady jak zawsze:
- dołączycie do grona obserwatorów - jeśli jeszcze nie dołączyliście 
- komentarz pod postem
- podlinkowane wybrane zdjęcie u siebie na blogu
- osoby nie posiadające bloga proszone są o podanie kontaktu e-mailowego

 7 maja (poniedziałek) wspólnie z moją Oliną wylosujemy osobę, do której pojedzie domek z obrazkiem.

Zapraszam serdecznie :-)

czwartek, 12 kwietnia 2012

To nie jest prawda, że maluję tylko anioły...

Usłyszałam ostatnio, że głównie maluję aniołki... 
hmmm... wyszło ich całkiem sporo spod mojej ręki :-)
To dlatego, że inni lubią obrazki z aniołkami...
Ale nieprawdą jest, że maluję TYLKO anioły...

 I znów poproszono mnie, żebym namalowała aniołka ...
... dla pewnej bardzo smutnej pani, której życie zabrało kogoś najważniejszego... raz... a potem następny...
Powiem Wam, że bardzo poruszyła mnie jej historia...
Poruszyła mnie na tyle, że cały czas o niej myślałam...

Chciałam, żeby to był pogodny aniołek...


... żeby wywoływał ciepłe uczucia...
... żeby patrząc na niego ta pani uśmiechnęła się...

... żeby biła z niego radość...
... żeby nie kojarzył się z niczym złym...


... żeby budził same ciepłe, pozytywne uczucia...

Ten jest takim "letnim", słonecznym aniołkiem ;-) taki anioł chodzący po polach, wiatr rozwiewa jego włosy... ... słońce tak mocno grzeje! Wokół kołysze się łąka...

Usiadłam, zrobiłam jeden szkic, potem następny i następny... Potem wybrałam te cztery i dałam im kolorki... Nie wiem czy mi się to udało, czy odczaruje, ochroni...
Mam nadzieję, że tak!
Nie wiem, czy w ogóle któryś z nich się spodoba...

PS. niedługo zaproszę Was na candy :-)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Wielkanocnie kolorowo :-) i jeszcze o lampach :-)

W końcu i mnie udzielił się nastrój świąteczny :-)
Zaglądam do Was, wszędzie pisanki, kurczaczki, zające... 
A za oknem jeszcze wczoraj śnieg :-(

Co roku tradycyjnie z Oliną produkujemy pisanki, w tym roku też powstały - zielone, z barankami. Pisanki wieszałyśmy potem na zielonych gałązkach stojących w wazonie. W ubiegłym roku wisiały na lampie w dużym pokoju, po prostu na tasiemkach. W tym roku poprosiłam męża żeby przyniósł gałęzie, zrobiłam z nich dwa "wianuszki" i pomalowałam białą i turkusową farbą. Jeden podwiesiłam w dużym pokoju pod lampą, a drugi - mniejszy - u Oliny nad łóżkiem.

Zostało mi kilka fragmentów deseczek, których używałam do zegarów. Z nich postanowiłam wyciąć nieregularne budki dla ptaszków - ich kształt był w większości podyktowany kształtem listewki. Daszki są z kawałków drewna, które miałam wyrzucić. Nawet wykorzystałam wykałaczki :-)
Potem szybkie malowanie, klejenie i gotowe!







  
 W pokoju Olinki wygląda to tak: 
Stroik wisi nad jej łóżkiem (mam nadzieję, że nie spadnie jej na głowę ;-)). Powiesiłam oprócz pisanek filcowe kwiatki i ptaszki, które robiłyśmy w ubiegłym roku.





Tak spodobały mi się te domeczki dla ptaszków, że kupiłam listewkę i chcę jeszcze kilka zrobić przed świętami :-)

No i skoro jestem już przy pokoju Olinki: kiedyś obiecałam, że pokażę Wam lampy, które zrobiliśmy. Ta na suficie powstała jako pierwsza. Jest bardzo duża, ma prawie metr średnicy. Kiedyś była pomarańczowa, jej kolor pasował do koloru ścian. Po przemalowaniu pokoju, pomalowałam ją na kolor owoców leśnych ;-) tak samo jak starą szafę i ramę okienną.


Po jakimś czasie zaczęło mi brakować światła przy łóżku do wieczornego czytania. I znów chodzenie po sklepach, lampki, które mi się podobały nie były na energooszczędne żarówki (mam fioła na tym punkcie ;-)). Już prawie jedną kupowałam, ale bez przekonania. W końcu mnie olśniło: przecież można kupić mniejszy plafon i zrobić lampę na tej samej zasadzie co na suficie! Wymyśliłam sobie, że kabelek musi być zielony, bo to będzie łodyżka. Szukając kabelka zostałam wyśmiana w kilku sklepach, (też sobie wymyśliłam!) ale w końcu kupiliśmy! Nie udało mi się niestety dostać włącznika zielonego :-(

 
Powiem Wam, że uwielbiam pokój Oliny! - jak nie ma tam za dużego dzieciowego bałaganu ;-)

Życzę Wam pięknych Świąt! :-)

PS. Coś się dziś działo, nie mogłam powstawiać zdjęć, więc je zmniejszałam i zmniejszałam, bo myślałam, że ich wielkość jest problemem :-( Efekt widać... :-(