Pisałam, że mam ostatnio pracowite wieczory...
Ostatnio robiłam to, czego nienawidzę z całego serca: szyłam! Strój na bal karnawałowy. Jeszcze mi się nie zdarzyło kupić gotowca, zwykle coś wymyślamy z Oliną a potem się męczę nad wykonaniem.
W tym roku zaczęłam wcześniej, żeby nie było na ostatnią chwilę ;-)
I tak mi się nie udało :-(
Bal karnawałowy był dzisiaj - w tłusty czwartek, bo ostatki wypadają u nas w ferie.
Wymyśliłam, że przebiorę Olgę za pawia. Kupiłam fioletowo-niebieski tiul i z dwóch warstw uszyłam spódniczkę, krótką z przodu, do tyłu się wydłużała tworząc ogon. Z tyłu była mocno przymarszczona, żeby odstawała. Na to naszyłam pawie oczka.
Później wymyśliłam, że lepsza byłaby tafta.
"Ogon" ładnie się mienił.
Wiem, że dzieciom nie jest wygodnie w różnego rodzaju maskach, więc do opaski na włosy mężu doczepił druciki z niebieskimi pomponikami i strój był gotowy!
Jeszcze tylko makijaż: niebieskie oczy, bo jak to tak bez makijażu??? ;-)
Cały strój kosztował mnie ok. 30 zł (20 zł tiul + opaska na włosy).
Jak Wam się podoba? :-)