Zima wreszcie za oknem. Pięknie, ale ja już tęsknię za wiosną...
Byliśmy na sankach, psy szalały w śniegu razem z Oliną. Oj, dzieciaki mają radochę!!!
Szkoda, że śnieg nie pada przy bardziej plusowych temperaturach ;-)))
Już od dawna przymierzałam się do "białego" obrazka.
Przymiarki zwykle kończyły się wzięciem pędzelka i pomalowaniem w żywe kolory.
Teraz kolejne podejście: sosnową dechę, która została przycięta do zegara wybieliłam, przetarłam i dodałam lekkie złote przecierki. Miejscami widać jeszcze surową deskę. Potem ołówek i przeniosłam na dechę wizję. Oczywiście wizja wizją, a w trakcie nanosiłam jeszcze poprawki, pojawiły się elementy, których wcześniej nie planowałam np. kot na dachu. Chyba zakochany ten kot ;-)) Albo raczej marzyciel, chce być bliżej gwiazd!
Aureolę i kilka okienek pomalowałam złotą farbą,
aż się o to prosiły! ;-)
Obrazek zaraz dostanie wieszaczek, aby można go było powiesić.
Ale gdzie będzie wisiał? Tego jeszcze nie wiem :-)
Pozdrawiam cieplutko!
Świetne te domeczki, kot na dachu, taki rozmarzony, ale anioł.... czadowy!!!!! Bardzo mi się podoba :))
OdpowiedzUsuńUściski :))