Kukiełka to lalka teatralna sztywno osadzona na kiju zwanym gabitem,
którym porusza aktor. Kukiełka wyróżnia się zamachowymi ruchami kończyn.
Wiecie, że kończyłam zabawkarstwo?
Ja o tym też zapomniałam ;-)
Przypomina mi się co jakiś czas, ostatni raz, gdy Olinka była mała i nie podobały mi się zabawki
w sklepach, takie plastikowe, chińskie, fuj...
w sklepach, takie plastikowe, chińskie, fuj...
Wtedy powstało pełno projektów, jeszcze gdzieś leżą w szufladzie...
Ale nie mieliśmy jeszcze całego "warsztatu" :-(
Zrobiłam tylko Oli misia z nóżkami i rączkami na sznurku (taki jak pajacyk),
czerwonego w kwiatuszki, śliczny był, taki akurat dla małej dziewczynki.
Wiecie, takie zajęcia w stolarni bardzo się przydają, chociaż dziś raczej proszę męża i on działa "stolarsko".
I znów przyszedł ten moment, że musiałam sobie przypomnieć.
Moja Olina zapisała się na zajęcia teatralne no i trzeba było pomóc.
Na egzamin dyplomowy kończący liceum robiłam z koleżanką lalki do przedstawienia, które potem wystawiały dzieci z przedszkola. Robiłyśmy je w teatrze "Pinokio" w Łodzi, pod okiem profesjonalisty, dokładnie tak, jak powstają lalki do przedstawień.
Teraz nie miałam niestety ani takich materiałów, ani tyle czasu.
Taką prawdziwą lalkę robi się naprawdę baaardzo długo!
No więc szybki kursik:
Kupiłam patyki i styropianowe kulki.
Mężu nawiercił dziury w kulkach i nadział na patyki.
Najpierw miałam pomysł, aby kulki okleić małymi kawałkami papieru, serwetek, aby potem lepiej się malowały. I jedną zaczęłam tak robić. Ale jest to zupełnie niepotrzebne!
Styropianowe kulki świetnie dały się pomalować.
Ale nie malujcie ich farbami plakatowymi, bo będą brudziły małe rączki.
No i brzuszki.
Uszyłam tuneliki z lnianej bluzki,
nałożyłam na patyki, ściągnęłam przy szyi, wypchałam i ściągnęłam na dole.
Przyszedł czas na włosy.
Przyznam, że przed przyklejaniem miałam kryzys, nie mogłam wymyślić,
jak to zrobić szybko i bezboleśnie.
Lalki kilka dni czekały na moją wenę.
A potem wróciłam z pracy i "w godzinę" miałam oklejone 5 główek.
Dostałam od koleżanki "mechatą" żółtą włóczkę i znalazłam w szafie taką fajną postrzępioną czarną.
Pistolet do kleju na gorąco i raz dwa przyklejałam włosy.
Rączki i nóżki wyciął mężu ze sklejki - nie może być za gruba.
Jeśli ktoś lubi się bawić można je wyciąć ze styropianu.
Mnie to przerosło, nienawidzę dźwięku ciętego styropianu!
Jeszcze dziurki na tasiemki i kończyny przyszyłam dość luźno do brzuszków - rączki i nóżki muszą się przecież poruszać!
Jestem osobą, która lubi wszystko od początku do końca zrobić sama.
Wtedy wiem, że jeśli coś nie wyjdzie, to sama jestem sobie winna.
Ale z całego serca nie lubię szycia. Jeszcze jedno ubranko mogłabym zmęczyć, ale 5 - nie.
Lalki więc jadą teraz do krawcowej :-)
A potem prosto do dzieci.
A potem prosto do dzieci.
Może uda mi się im zrobić kiedyś zdjęcia jak będą ubrane ;-)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Rewelacyjne!!!! Fantastyczne mordysie :)))
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Ciekawe jak będą wyglądać we wdziankach. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, mam swoją wizję, ale nie chciałam nic narzucać ... ;-)
Usuńjej jaki genialny profil - zabawkarstwo. przyznam się, że pierwszy raz o czymś takim słyszę, tak samo jak definicja kukiełki :)) ja w swoim życiu przez lata nauki nauczyłam się jednego "wszystko ma definicję" nawet panierka do kotleta :)) a kukiełki genialne :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńjej jaki genialny profil - zabawkarstwo. przyznam się, że pierwszy raz o czymś takim słyszę, tak samo jak definicja kukiełki :)) ja w swoim życiu przez lata nauki nauczyłam się jednego "wszystko ma definicję" nawet panierka do kotleta :)) a kukiełki genialne :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńjej jaki genialny profil - zabawkarstwo. przyznam się, że pierwszy raz o czymś takim słyszę, tak samo jak definicja kukiełki :)) ja w swoim życiu przez lata nauki nauczyłam się jednego "wszystko ma definicję" nawet panierka do kotleta :)) a kukiełki genialne :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńzabawkarstwo - wow!
OdpowiedzUsuńkukiełki są prześliczne ^^ czekam na sesję zdjęciową w odzieniu :)
O szkole zabawkarskiej jeszcze nie słyszałam... A kukiełki fantastyczne! Ja robiłam swoje z drewnianej łyżki, na której malowałam elementy twarzy, lalkę ubierałam w apaszki (wypychając brzuszek kłębkiem wełny nadzianym na rączkę łyżki, dowiązywałam ręce z szerszego paska grubszej dzianiny i gotowe :-)
OdpowiedzUsuńTwój projekt jest bardziej pracochłonny, ale i efekt lepszy :-) Czy mogłabym wykorzystać ten pomysł na zajęciach z moimi maluchami?
Pozdrawiam serdecznie :-)
Kończyłam liceum plastyczne i była w klasie o profilu zabawkarstwo :-)
UsuńOczywiście, że możesz wykorzystać pomysł, przecież po to pokazałam krok po kroku jak zrobić kukiełki :-)
Dziękuję :-)
Usuńwow pomysł rewelacyjny pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńKukiełki świetne. Czekam na efekt końcowy! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńswietne sa!super pomysł:)
OdpowiedzUsuńWitam, właśnie robimy kukiełki z córeczką. Jakiej farby uzyłaś do pomalowania główek, bo my zostawiłysmy białe, a Twoje maja o wiele lepszy efekt. Dziękuje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam :-) Główki, rączki i nóżki malowałam farbami akrylowymi - szybko wysychają i nie brudzą po wyschnięciu :-) Pochwal się jak już skończycie i przyślij zdjęcie do obejrzenia :-)
UsuńPozdrawiam :-)
Właśnie wpadł mi do głowy pomysł z projektem kukiełkowego teatrzyku dla dzieci :) Udało mi się zapalić jeszcze parę osób do realizacji tego . Takie foto i uwag są super podpowiedzią jak i co kiedy można poczynić ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo wolontariusze z fundacji dwa światy Dolnyśląsk