Pewnie pisałam, że jestem strasznie... zabiegana...
Gdy za oknem świeci słońce - nie mogę usiedzieć w domu! Włącza mi się szwendacz. Zimą mogłabym nie opuszczać czterech ścian, wiosną, latem wracałabym najchętniej wieczorem. Sama siebie nie poznaję, wstaję o 6.00 rano i biegnę z psami do parku. Potem niestety praca, ale po powrocie znów spacer, albo wyjazd na działkę...
Ale generalnie cały czas coś się tworzy, nie tylko w mojej głowie ;-)
Ostatnio narysowałam na deseczce cztery ptaszki, mężu wyciął, wyszlifował
i już mogłam je pomalować.
Jeden z nich trafi w ręce mojej mamy - już w sobotę.
Dwa następne... hm... nie wiem jeszcze gdzie zamieszkają ;-)
Chwilowo pozują na balkonie:
Czwarty zamieszkał już w pokoju mojej Olgi, która wyjechała na zieloną szkołę.
Mężu umocował ptaszka za pomocą drucika na klamce.
Fajnie się kiwa, gdy wiatr powieje :-)
Ależ ja za Olgą tęsknię!!! Cieszę się, że już jutro będzie z nami :-)
I strasznie mi głupio, że nie wytrzymałam i zrobiłam porządek w jej pokoju :-(
Super ptaszorki;))) a wiosną i latem chyba każdy tak ma że wszędzie tylko nie w domu,a potem czasu na wszystko brak;(( doba jest zdecydowanie za krótka;(pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi dobrze, że korzystasz z pieknej pogody :) ! piękne ptaszki :) Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjakie cudne ^^
OdpowiedzUsuńKorzystaj z pogody puki jest :) Zima zawsze się dłuży...
OdpowiedzUsuńPiękne ptaszorki!Talenciara!Pozdrowionka!:)
OdpowiedzUsuńcudne te twoje ptaszynki ... ja też tak mam z tym szwendaczem hehe ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńgdzie zamieszkają ,gdzie zamieszkają....u mnie im będzie dobrze...hihihi:))))))
OdpowiedzUsuńBardzo wdzięczne ptaszki.
OdpowiedzUsuńbuziaki