No i mam nowy zegar :-)
Mam też zakaz pokazywania go naszemu chrześniakowi - Markowi ;-) Żeby nie chciał takiego samego ;-)
No cóż... ja wielbicielką Gwiezdnych Wojen nie jestem, raczej
wspomnienia z tym filmem mam średnie :-) I gdy kolega spytał mnie, czy
nie namalowałabym zegara z gwiezdnymi to... musiałam mieć niezłą minę,
bo zaraz dodał, żebym się zastanowiła, bo może wpadnę na jakiś pomysł i
nie muszę tak od razu dawać odpowiedzi... Najpierw panika, bo przecież
ja nie maluję takich rzeczy! Potem podpowiedź, że może by tak robociki z
gwiezdnych... Był to jakiś pomysł: C3PO i R2D2, na granatowym tle...
mogło być fajne! Albo AT-AT! Usiadłam do kompa i zaczęłam oglądać... Nie, nie i
nie... Za dużo szczegółów, trudno by było namalować tymi farbami... Co
by tu innego? I tu wkroczył mężu, wielbiciel fantastyki, nie wiem ile
razy widział wszystkie części Gwiezdnych i posypały się propozycje: może Lord
Vader, albo Darth Maul? Ale to musiało być coś malarskiego! Po wielu
minutach (żeby nie rzec, że godzinach) spędzonych na oglądaniu różnych postaci padło na Yodę!
Zabierałam się jak kot do jeża, zaczęłam od głowy, żeby jak najszybciej wiedzieć, czy się uda ;-)
Potem to już była tylko zabawa ;-)
No i założenie mechanizmu. Kupiłam złote wskazówki do tego zegara, srebrne wydawały mi się "za zimne", a czarne zginęłyby na granatowym tle. Okazało się jednak, że złote wskazówki wyglądają fajnie póki nie znajdą się na tle płaszcza, tam są zupełnie niewidoczne. Przemalowałam więc je na czerwono :-)
No i namalowałam! Sama w to nie wierzę ;-)
Cały czas mam problem z robieniem zdjęć zegarom. Nie mogę znaleźć sposobu, żeby były kwadratowe i dobrze oświetlone :-( Ale nauczę się, obiecuję!
Cały czas mam problem z robieniem zdjęć zegarom. Nie mogę znaleźć sposobu, żeby były kwadratowe i dobrze oświetlone :-( Ale nauczę się, obiecuję!