Nagłówek

Nagłówek

Ruszam ze sklepem

piątek, 23 października 2020

Spóźniona Komunia

Dziś spóźniony obrazek na czerwcową komunię Mai.
Maja uwielbia kolory, dużo intensywnych kolorów!!!
I tak miało być:


 Maju, żeby Twój świat zawsze był taki pełen barw!

Dziś wszystko zwariowało... 
...wszystko wywróciło się do góry nogami
i nic nie jest takie, jakie było.
 Ale kiedyś znów będzie normalnie...
Bardzo tego pragnę!





czwartek, 12 marca 2020

Maltańczyki - wycinanki

Kocham zwierzaki. Kocham psy. 
Kocham maltańczyki. 
Jestem posiadaczką dwóch maltanek. 
Obie cudne, każda zupełnie inna z charakteru.
Mama i córka. 
Moje dwa "mopy". Białasy. Blondynki.
Chociaż do blondynek im daleko.
Są bardzo mądre, nieraz widać, jak intensywnie myślą, kombinują ;-)
To zdecydowanie nie są pieski kieszonkowe,
uwielbiają spacery, biegać przy rowerze (chociaż nie za długo),
a nawet zdobywać góry!

Maltańczyki - niewielkich rozmiarów pieski z bielusieńkimi włosami.
Są maltańczyki wystawowe:


wyczesane, wypielęgnowane, z długim włosem do ziemi.
Grzywki mają przyozdobione kokardkami.

A są też maltańczyki, które mieszkają na wsi, 
nienawidzą się czesać
i w związku z tym mają regularnie przycinane włosy:


  i są psami szczęśliwymi,
kopiącymi dziury w ogrodzie,
goniącymi kota, 
tarzającymi się w trawie.

U nas w domu mówi się, że coś jest zakręcone jak ogonki maltańczyków.
Ale kiedy maltańczyk biegnie bardzo, bardzo szybko - ogonek się prostuje!


Maltańczyki są delikatnymi pieseczkami i nie lubią deszczu.
Dlatego pani krawcowa uszyła moim maltankom przeciwdeszczowe pelerynki z zielonej pałatki:


W ten deszczowy dzień moje maltaniki pozdrawiają !


sobota, 7 marca 2020

Pierwsza wycinanka: Nasza zwierzakowa rodzinka

Półtora roku temu zaadoptowaliśmy kotkę. 
Nasz arystokrata półpers, rudzielec Milo nie zajmuje się takimi banalnymi rzeczami 
jak łapanie much, myszy czy czegokolwiek.
Przez pierwszą zimę, mieszkając na wsi udawałam, że myszy mogą żyć koło nas. Nie boję się ich. Jednak szkody, które wyrządzają i nie tylko - po prostu nie da się.
Dlatego my zaopiekowaliśmy się kotką zwaną Mia, Czarna, Szylkreta,
a ona zajmuje się odwiedzającymi nas myszami. 
Czasami zdarza nam się ratować zagonione w kąt myszy 
i wynosimy je w słoiku daleko na łąki.
Czarna chodzi wtedy obrażona pół dnia.

Kiedy Mia do nas przyjechała, nasze spokojne życie zostało wywrócone do góry nogami.
Żegnajcie przespane noce - w nocy tyle rzeczy przecież się dzieje, które interesują naszą Kotę.
A skoro Kota robi takie ciekawe rzeczy to psy też muszą czuwać,
zaszczekać, pobiec, zobaczyć, co się dzieje.
I tak było przez prawie rok...

Wtedy, w chwili rozpaczy z niewyspania zrobiłam ten szkic ;-)


Chciałam kiedyś zrobić z niego akwarelkę, 
ale doczekał się realizacji w zupełnie innej technice.
Nigdy nie lubiłam "wycinanek",
ale dziś bardzo dobrze się bawiłam wycinając naszą zwierzową rodzinkę.
A więc przedstawiam Wam
(od lewej): Masza, Migotka, Madinek, Milak i Mia.


No i gość nieproszony, kątnik. Nimi też zajmuje się Mia :-)

Pozdrawiamy wszyscy razem!



wtorek, 3 marca 2020

Depresja

To rysunek sprzed 5 lat - nie pokazywałam go jeszcze.
Teraz tak się czuję...
Czasami człowiek jest zupełnie bezsilny i nie wie, 
co zrobić by ruszyć dalej.
Ale zaraz będzie wiosna.



czwartek, 9 stycznia 2020

WOŚP 2020

Wielka Orkiestra zbliża się wielkimi krokami, więc jak co roku namalowałam aniołka. 
W zasadzie dwa.
I nie mogę się zdecydować. 
Zwykle domowo głosowaliśmy, ale jestem ciekawa Waszej opinii.
Który obrazek wystawić na licytację?



Pozdrawiam Was :-)

sobota, 4 stycznia 2020

Coś na choinkę. Ozdoby eko.

Jestem tu rzadko, wiem. Lenię się. Ale w tym roku zamierzam to znów zmienić.
Moja uwaga skupiona jest maksymalnie na remontach, urządzaniu, planowaniu.  
"Nowy" dom tworzy się powoli, raczej na błędach, 
mimo iż miałam o sobie dobre zdanie jeśli chodzi o moje umiejętności urządzania wnętrz. 
Przeszłam prawdziwą rewolucję w sposobie widzenia świata.
Niedługo Wam o tym opowiem, chociaż ten blog miał być o moich rysunkach.
Ale dom i ogród to teraz mój cały świat.

Zmotywowana przez męża postanowiłam jak za dawnych czasów (tych sprzed przeprowadzki)
zrobić coroczne ozdoby na choinkę.
Inspiracja z internetu, gdzieś wpadło mi coś podobnego w oko.
Przytaszczyliśmy do domu brzozową grubszą gałąź,
mężu pociął i lekko podszlifował a także zrobił dziureczki na sznureczki ;-)
I tu zaczęła się moja zabawa, odszukałam farby, pędzelki i odkryłam znów jak to lubię.
A to efekt mojej pracy:




Kilka na naszej choince, 
kilka na gałązkach,
dużo sprezentowanych.
Moje ulubione to gwiazdeczki, 
najprostsze.
Delikatny malunek subtelnie wygląda na kawałku drewna.