Jesień tak szybciutko mija...
Jakoś nie dociera do mnie, że już nie będzie ciepłych dni.
Z kolei moje dziecko myślami na wakacjach, cały czas uważa, że semestr dopiero się zaczął,
że jeszcze z wszystkim zdąży, zdąży przeczytać lektury, zdąży się nauczyć do klasówki ;-)
że jeszcze z wszystkim zdąży, zdąży przeczytać lektury, zdąży się nauczyć do klasówki ;-)
A ja muszę pamiętać o swoich sprawach, o jej sprawach - jak to mama.
W tym wszystkim wyrywam czasem chwilkę dla siebie,
żeby cały czas nie gonić, żeby oderwać się myślami
i przenoszę na papier wyrysowany na małych karteczkach szkic.
Za oknem deszcz puka w szyby,
grzybów w tym roku u nas nie ma, nawet muchomorów.
Więc cieszę się tym deszczem, bo podlewa moje nowo wsadzone drzewa :-)
Cieszę się spadającymi liśćmi i ich kolorami.
I cieszę się tym, co nadchodzi, chociaż jeszcze takie odległe ;-)
Akwarelkę wrzucam do sklepiku klik.
Muchomorowa Panienka! :)
OdpowiedzUsuńByła już Makowa panienka (http://meaart-meaart.blogspot.com/2012/06/i-makowa-panienka.html) teraz jest Muchomorowa ;-)
UsuńJeszcze w tym roku na żywo nie spotkałam muchomorków, a tu proszę panienka już tyle nazbierała :)
OdpowiedzUsuń... pewnie wszystkie wyzbierała ;-)
UsuńSliczna dziewczynka :)) Co do dzieci ,to one zawsze maja na wszystko czas :)) I taka juz rola mam ,by dzieciom przypominac ,by nie zapomnialy o czyms :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy mama zaczyna zapominać ;-)
UsuńJak zwykle opuszczam Twego bloga po wyczytaniu wszystkich literek i zauroczona zdjęciem kolejnej pracy. :) Od dziś inaczej spojrzę na krople jesiennego deszczu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPS. W tym roku trawnik w moim ogrodzie zapełnił się opieńkami, których grzybnia przybyła do nas prawdopodobnie z nową dostawą kory.